czwartek, 13 lutego 2014

Walę-tynki?

                Walentynki? Szczerze mówiąc… zapomniałem o tym. Przypomniały mi dopiero „chłyty” marketingowe – serduszka, wszechobecna czerwień w supermarketach itp. Ale tak w gruncie rzeczy o co w ogóle chodzi… „święto zakochanych” - mówi ciocia wikipedia z wujkiem google na spółkę.
                Nie mam nic przeciwko zakochanym, niechaj sobie zakochani będą – mi to nie przeszkadza. I walentynki są dniem jak najbardziej dla nich. Mam tylko nadzieję, że nie jest to jedyny dzień w którym wyznają sobie uczucia i miłość, bo wtedy… to zupełnie bez sensu. Taki dzień jak 14 lutego jest piękną okazją, tylko wtedy, gdy nie jedyną, aby powiedzieć swojej drugiej połówce „kocham Cię”.
                Jedyne co mnie naprawdę wkurza to wszelkiego typu artykuły i nieszczęsne marketingowe chwyty przez które ktoś kto nie jest aktualnie w żadnym związku będzie czuł się w pewnym sensie gorszy. I niestety taką otoczkę wokół siebie tworzą też niektóre zakochane pary – „jesteśmy tacy cool bo jesteśmy zakochani, a wy nie”.
                Na szczęście jest jeszcze wiele par, które potrafią się normalnie cieszyć swoim szczęściem i bardzo je za to cenię.  I ze specjalnymi pozdrowieniami właśnie dla nich – walentynkowa piosenka:


Bawcie się w ten dzień dobrze. Ja też mam zamiar, plany już są, ale w iście nie-walentynkowych klimatach.


Tymczasem.
serewencik