poniedziałek, 14 października 2013

Z "k*" "ch*" "p*" pod latarnie rzeczywistości.

Witam Was po dłuższej przerwie.

         Do napisania tego postu zbieram się już od jakiegoś czasu i chyba właśnie nastąpił punkt kulminacyjny. Tak, będzie tu trochę osobistych żali do otaczającego świata i szarej rzeczywistości z mojego punktu widzenia. A konkretnie o ilości wulgarności wypowiedzi jakie mnie ostatnio zwykły otaczać... i może nie byłoby w tym nic dziwnego, jakby mógł ktoś "w tych czasach" pomyśleć, ale gdy problem dosięga osób, a scislej mówiąc nastolatków - NAWET od 10 roku życia poczynając. No mnie szlag trafia.
         Żeby jednak nie być hipokrytą na samym wstępie, zacząć muszę od przyznania się, że mi również zdarza się przeklinać i używać wulgarnych słów. Jakkolwiek można oceniać samego siebie - wydaje mi się, że stosunkowo rzadko. Najczęściej w sytuacjach mocnego zdenerwowania, rozdrażnienia. Nie chcę siebie ani nikogo kto w takich sytuacjach tak robi usprawiedliwiać, bo nie pochwalam tego, ale człowiek jest tylko człowiekiem, wiadomo. Nie zdarza mi się jednak używac takiego słownictwa, co chyba najważniejsze, w publicznych wypowiedziach.
         Postanowiłem odpowiedzieć sobie na pytanie: po co nam te wulgaryzmy wogóle? Poza powodami czysto emocjonalnymi, które w poprzednim akapicie opisałem, nasunęła mi się odpowiedź w kontekście czegoś co można by nazwać przekazem artystycznym. Zdarza się czasami w piosenkach, wierszach itd., że występują owe słowa. I są one wtedy jak najbardziej publiczne i wychodzą poza wąski krag osób czy ciszę własnych czterech ścian. Wierzę jednak, że jeśli ktoś decyduję się na tak odważny krok jak wprowadzenie tych słów do obiegu publicznego robi to w pełni odpowiedzialnie i świadomie. W celu bardzo mocnego podkreślenia swojej wypowiedzi, czy może właśnie... uzyskania kontrowersyjności. I jest w stanie wziąć za to pełną odpowiedzialność. Daleko nie trzeba szukać - chociazby piosenka zespołu Video - "będzie piekło" w wersji nieocenzurowanej, gdzie moim zdaniem wulgaryzm w refrenie jest z lekkim przymrużeniem oka dla uzyskania kontorwersyjności. I piosenka Agnieszki Chylińskiej - "Gorąca prośba", gdzie wulgaryzmy są wyrażeniem silnych emocji - pasujących do charakteru całego utworu i stylu muzycznego w którym istnieje.
        I dochodzimy w końcu do sedna tematu: jest moim skromnym zdaniem więcej niż subtelna różnica pomiędzy świadomym i celowym użyciem wulgaryzmów w publicznej wypowiedzi, a szastaniem k*****i na lewo i prawo przy każdej mozliwej okazji w formie przecinków i to tam gdzie jest to kompletnie niepotrzebne. Jednak jeśli robią to dorośli, świadomi, ukształtowani społecznie ludzie - to ich wybór, ich sprawa, ich życie, oni ponoszą (lub nie) konsekwencje takiego "bycia" - choć mnie to denerwuje, nic mi do tego. Ale na Boga... dzieci i młodzież w wieku 11, 12, 13, 14 i dalej lat?! To jest wręcz przerażające.
        Tak, prawda. Z opisanych choćby wcześniej powodów wulgaryzmy otaczają ich od dziecka. Ale czy naprawdę nikt nie nauczył innych, normalnych sposóbów dochodzenia swoich racji, wypowiadania się, czy przedstawiania dosadnie swojego zdania? Uzywanie wulgaryzmów w tym wieku stało się oznaką dojrzałości? Jeśli tak to warto się zastanowić w którym miejscu popełniono błąd i jak to naprawić. Bo z moich obserwacji wynika, że młodzi ludzie, którzy się w ten sposób wypowiadają widzą w takiej drodze jedyny, pewny, skuteczny i niezastępowalny niczym innym sposób na trafną uwagę czy ripostę.
        Wracajac do końcówki czwartego akapitu: schemat jest chyba dziecinnie prosty - im mniej dorośli ludzie używać będą wulgaryzmów tym mniej uczyć się ich będzie ta najmłodsza część naszego społeczeństwa, która.. kiedyś dorośnie. Miejmy świadomość, że one istnieją, ale oprócz tego znajmy ich siłę, ich przekaz i moc. To tak jak z posiadaniem broni palnej - nie wystarczy wiedzieć jak strzelać, trzeba wiedzieć jaki jest tego efekt i jakie będą tego konsekwencje. Bo czy potrzebne nam żeby każdy nosił przy sobie niezabezpieczoną broń potrafiąca w nieodpowiednim momencie zranić drugiego człowieka? I to chyba w najgorszy mozliwy sposób - raniąc uczucia, albo obrażając. I czy chcemy aby dysponowały nią dzieci, czy młodzież? Ja nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz